poniedziałek, 6 stycznia 2014

Kwasy

Witam wszystkich czytających!
Na dziś przygotowałam dla Was post na temat zabiegów kosmetycznych jakimi są kwasy. Bardzo długo przygotowywałam się do tego posta i zastanawiałam się, czy w ogóle go opublikować. Moja przygoda z kwasami zaczęła się tej jesieni, więc jestem "swieżynką" w tej dziedzinie, ale mimo wszystko postaram się przekazać Wam jak najwięcej cennych informacji i moich prywatnych doświadczeń. Miałam tylko trzy rodzaje kwasów, więc tylko tymi będę mogła się z Wami podzielić.

Peeling chemiczny (kwas) - zabieg kosmetyczny polegający na głębokim złuszczaniu naskórka i intensywnej regeneracji. Zabieg ten ma najczęściej na celu poprawienie wyglądu skóry oraz zapobieganie trądzikowi, a także zmarszczkom. Jest to metoda polegająca na dodaniu na skórę dobrze dostosowanej mieszaniny związków chemicznych w obliczonym stężeniu.
Przeciwwskazania do wykonania zabiegu kwasami:
- zbyt mocne słońce (najlepszy czas na kwasy, to późna jesień oraz zima, czasem też wczesna wiosna)
- bardzo ciężka postać trądziku
- choroby zakaźne, np. opryszczka
- poparzenia słoneczne
- podrażniona skóra (zadrapania, otarcia)
- choroby skóry, egzema, łuszczyca
- skóra naczynkowa (nie do wszystkich kwasów)

Na samym początku miałam kwas mlekowy, który niestety uczulił mnie, więc przygoda z kwasami zaczęła się dla mnie dość nieprzyjemnie. Dlatego też o jego działaniu się nie wypowiem, ponieważ nie pozostawił po sobie nic dobrego, jak tylko wielgaśne uczulenie. Na szczęście wszystko w miarę dobrze się skończyło. Kosmetyczka poleciła mi maść Hydrocortisonum, która okazała się zbawieniem dla mojej twarzy i szybko załagodziła problem. Na następną wizytę do gabinetu udałam się z dość mieszanymi uczuciami. Nie wiedziałam tak naprawdę czego mam się spodziewać. Został zaaplikowany mi kwas migdałowy, który już znałam, ale o tym wypowiem się później. Na szczęście nie dostałam po nim uczulenia i moja twarz czuła się wręcz świetnie. Widać było wygładzenie, twarz wyglądała na promienną, przebarwienia na optycznie rozjaśnione, jednym słowem mówiąc cudo. Przy trzeciej wizycie został zaaplikowany mi znowu kwas migdałowy w połączeniu z mikrodermabrazją i też byłam bardzo zadowolona z efektu. Natomiast przy czwartej wizycie miałam zrobiony dla odmiany kwas glikolowy w stężeniu 30%, zapomniałam dodać, że kwas migdałowy był w stężeniu 70%. Po kwasie glikolowym również nie miałam uczulenia, jednak twarz dochodziła do siebie odrobinkę dłużej. Pojawiły się jakieś tam małe strupki, które w szybkim czasie zniknęły, ale w sumie efekt był ten sam, no może poza faktem, iż po kwasie glikolowym wyszłam z gabinetu kosmetycznego bardziej zarumieniona. Jak na razie na tym zakończyłam przygodę z kwasami, może uda mi się jeszcze wcisnąć na jeden przed sama wiosną, ale to uzależnione jest od pogody. Na razie chodzę do gabinetu tylko na czyszczenia (-.-).
Mam nadzieje, że post nie wyszedł zbyt długi i chaotyczny i z miłą chęcią go przeczytałyście. Niebawem ukażę się następny post z moim utrzymywaniem efektów po kwasach oraz więcej postów o tematyce trądzikowej.
Trzymajcie się ciepło, dobranoc;*

2 komentarze:

  1. wiem jak to jest jak coś uczula współczuje ale chyba ogólnie na plus ???

    OdpowiedzUsuń